
Jak schudnąć? Podaję 5 sprawdzonych kroków do skutecznej redukcji.
Zabiorę się odrazu do konkretów, nie lubię ściemy. Zapraszam do wysłuchania Podcast Dietetyk Bandura odcinek 5 , gdyż ten artykuł będzie uzupełnieniem treści z tego odcinka. Tu dostaniesz więcej konkretów i gotowych rozwiązań do wdrożenia od zaraz. Jeśli interesuje Cię temat redukcji, bo siedzenie w domu powiększyło nie tylko Twoją frustrację, ale również obwody, zapraszam do przeczytania.
KROK 1 Zapewne znasz takie słowo jak motywacja. Nie lubię go używać. Drażni mnie, bo jeszcze do niedawna nie rozumiałam jak duże znaczenie może mieć motywacja. Mnie ciągle się wydawało, że robię coś bez motywacji, że jej nie potrzebuję, że najważniejsza jest akcja, a motyw jest na drugim miejscu. Zaczęłam ten temat zgłębiać bardziej. Nie tylko u siebie, ale przede wszystkim u osób, które prowadzę dosyć długo w procesach redukcji masy ciała. I do jakich wniosków doszłam? Bez tego jest cholernie ciężko wystartować. Jeśli Ty byłaś już w procesie redukcji i kiedyś Ci się chciało gotować te wszystkie dobre rzeczy i kiedyś potrafiłaś, a teraz tylko siebie oskarżasz: co się ze mną dzieje? Skąd to zwątpienie? Dlaczego nie potrafię się do tego zabrać? Zrób STOP. Zatrzymaj się. Zrozum, że potrafisz. Potrzebujesz jedynie znowu odnaleźć konkretny namacalny powód. Tak jak wtedy, kiedy miałaś „zryw”. Tym powodem może być wszystko, a im bardziej konkretny tym lepiej. Podaję realne powody moich podopiecznych: chcę kupić nowy strój motocyklowy w który będę mógł się wreszcie zmieścić, chcę się pozbyć oponki na brzuchu, bo zaraz wyjdę na plażę, chce zacząć biegać, chcę się starać o dziecko, chcę wrócić po kwarantannie do pracy i usłyszeć woow od moich zazdrosnych koleżanek, chcę się zmieścić w swoje garnitury, chcę być sprawny, by móc spędzać czas z moimi wnukami, chcę się podobać znowu żonie, chcę ładnie wyglądać na wakacyjnych zdjęciach w tym roku, chcę być lepszy w mojej dyscyplinie sportowej i wygrywać zawody, chcę poznać kogoś i zbudować nowy związek, chcę się pozbyć cellulitu… itd. Słyszę to bardzo często. Oczywiście pod tym kryją się głębsze potrzeby np akceptacja, poważanie, potrzeby przynależności, bezpieczeństwa, obrazu siebie, realizowania celów, przetrwania i inne. To nie ma już znaczenia jak je nazwiesz. Ważne by do nich dojść. A właściwie wyzwolić całą potężną dawkę energii, która się za tym kryje. Co Ci to da? Kopa odrazu. Poczujesz powiew świeżego wiatru, który sprawi, że wystrzelisz jak z procy. To system motywacji pozytywnej. Poczujesz jakbyś odbierała nagrodę, którą zdobędziesz zaraz po tym gdy kilogramy zaczną spadać. I to jest bardzo ważny moment w Twoim życiu, bo on nie pozwoli Ci już czekać ani minuty dłużej. Żadne od poniedziałku, od jutra, po kwarantannie… Teraz. Tu i teraz. To jest ten moment.
Zabierając się pracy zaczęłabym od obejrzenia siebie w lustrze. Trudne ćwiczenie. Po co masz je robić? By przestać siebie oszukiwać. Mózg może podpowiadać Ci: nie jest tak źle, daj spokój, poczekaj. Więc żeby już dłużej nie czekać, a tej części Ciebie która odwodzi Cię od pomysłu redukcji dać pstryczka w nos popatrz na siebie. To jedno z najtrudniejszych ćwiczeń. Wiele kobiet i mężczyzn nie ogląda się w lusterku. Tzn ogląda tylko twarz, lub do połowy, zupełnie nie dopuszczając do siebie myśli, że jest aż tak źle. To dlatego większość osób mówi, nie wiem kiedy to się stało, jeszcze niedawno ważyłam 10 kg mniej, nawet nie zauważyłam, że tak tyje. Tzn ubrania były za małe ale zakładałam coraz luźniejsze, większe bluzy, a teraz na kwarantannie dresiki. No i masz Ci babo placek. Dresiki wyprowadziły Cię w przysłowiowy las. Stop. Najwyższa pora się zatrzymać, „ocknąć” jak to zrobiła jedna z moich podopiecznych. Zmierzyła się ze swoimi boczkami, aż ziemia zadrżała. Od tamtej pory weszła znowu w prawidłowy proces redukcji. Gdy spotykamy się tradycyjnie w gabinecie osobą, która nadzoruje cały proces jestem zwykle ja. Ważymy się na analizatorze, mamy szansę o tym pogadać, zmierzyć się ze wszystkim co tam widzimy. Stanowi to swego rodzaju system motywacji zewnętrznej. I to też działa. Jednak w obecnej sytuacji rekomenduje lusterko. Lustereczko powiedz przecie… Do tego może dojść waga łazienkowa czy centymetr. Jeśli chodzi o ten rachunek sumienia to dopiero początek.
Krok 2 Liczy się odpowiednia strategia. Gdy już wiesz, że chcesz, tak bardzo chcesz się za to zabrać, to zaczynasz wymyślać głupoty w stylu kolejna dieta cud. Napisałam nawet na ten temat artykuł, który teraz w okresie wiosennym znowu cieszy się dużą popularnością jak oczyścić organizm Twoja głowa też podpowiada Ci te scenariusze, nabierasz mocy super bohatera: dam radę, wytrzymam, w końcu tak bardzo tego chcę, że mogę nawet przetrwać na samych sokach przez miesiąc byle zrealizować cel jakim jest redukcja. Nic bardziej mylnego. Nie wytrzymasz. Ja to wiem i Ty to wiesz. Przestań siebie oszukiwać. Podejdź do sprawy strategicznie (hehe, mój strateg się właśnie odezwał). Strategicznie, czyli jak? Uwzględniając swoje możliwości. Mierz siły na zamiary, bo spłoniesz na starcie. Chyba tego nie chcesz, pamiętasz? Chcesz mieć za sobą 10 czy 20 kg a nie 3 kg samej wody! Przestań wierzyć, że detox Ci pomoże, jesteś zbyt doświadczona by dać się nabrać po raz setny na tę grę. Tym razem zrób inaczej. Jak? Rozwiązań jest sporo. Wymieniam minimum dwie drogi. Jedna z nich jest taka: sama wylicz swoje całkowite zapotrzebowanie energetyczne uwzględniając wszystkie dane i zabierz potrzebną do redukcji ilość kilokalorii, nie za mało i nie za dużo. Długa droga przed Tobą, strategia jest najważniejsza. Monitoruj to co jesz, licz i ucinaj. Opcja numer dwa: idź do doświadczonego dietetyka, który wykona to za Ciebie i zaproponuje menu, które będziesz mogła realizować. Dietetyk zadba również o bezpieczeństwo takiej diety, żeby niczego w niej nie brakowało. Gdy zostaniesz z nim w procesie będzie tez monitorował postępy oraz urozmaicał Ci menu zaspokajając Twoje potrzeby kulinarne. Po to jest. By ułatwić Ci życie. Postępowanie wybierz pod siebie. Czy jest sens iść do dietetyka? Odpowiedziałam tu czy faktycznie potrzebujesz dietetyka?
Krok 3 Jak mam zmniejszyć ilość kalorii kiedy mnie się chce jeść? Bądź sprytna. Wprowadź posiłki, które Cię nasycą. Które to są? Możesz poszukać tabel indeksu sytości i znaleźć te, które z założenia powinny Cię sycić lub zrobić swój dziennik i subiektywnie wybrać te, po których czujesz się najedzona. Uczucie sytości powinno dawać Ci wszystko to co wypełni Twój żołądek, czyli zawiera frakcje błonnika pokarmowego lub po prostu ma większą objętość, a przy tym zawiera mało kilokalorii czyli ma tzw niską gęstość energetyczną. Dla mnie są to warzywa, owoce i wszystkie produkty pełnoziarniste.
Dobrym sposobem jest też wypicie szklanki wody przed posiłkiem. To wszystko pomaga, pod jednym warunkiem: że będziesz czujna jak ważka. Bo widzisz te wszystkie triki na zmiejszenie apetytu maja sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy dasz sobie szansę wysłuchać co Twój żołądek ma Ci do powiedzenia. A on mówi bardzo niespecyficznie i jeśli nie znasz jego mowy cieżko Ci będzie zauważyć ją odrazu. Dobra wiadomość jest taka, że możesz się tego nauczyć. Są techniki i metody do pracy z ciałem. Po konkretne rozwiązania zapraszam do siebie, będziemy się tego uczyć razem. Jestem pewna, że w okiełznaniu apetytu pomagają też regularne pory jedzenia posiłków. Regulują gospodarkę glukozowo-insulinową. Insulina jest hormonem sytości, pod warunkiem, że działa u Ciebie prawidłowo.
Krok 4 Kolejnym ważnym aspektem jest tzw. czyste środowisko, czyli Twój dom. Mam na myśli stworzenie sobie przestrzeni wolnej od śmieciowego jedzenia. Posprzątaj, wyrzuć i absolutnie nie kupuj tego co Ci szkodzi: słodyczy, kolorowych napoi, chipsów, paluszków, całej przetworzonej żywności. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Zrób z tym porządek. Będzie Ci łatwiej, będzie lżej, bo z pustego to nawet Salomon nie naleje. To kolejne trudne zadanie, które przerasta wiele osób. Myślą, że wytrzymają, że zniosą, że potrafią siedzieć obok paczki chipsów i chwalić się później: nie zjadłam. Super, że nie zjadałaś teraz. Zjesz później. Chyba, że jesteś już po procesie zmiany nawyków żywieniowych i zmieniłaś przekonania dotyczące tego rodzaju żywności. Wtedy faktycznie jest łatwiej, a napewno potrafisz zarządzać porcją i zjeść dwa chipsy, a nie całą pakę. To wszystko ma znaczenie dla Twojej redukcji. Jedno ciastko lub cukierek potrafi liczyć od 50-100 kcal, a chipsy 500-1000 kcal. Zjesz tyle pustych kalorii i się nie najesz. A pamiętasz co było w punkcie powyżej? Nie rób sobie tego. Nie kupuj i nie jedz. Idź z listą zakupów, najedzona do sklepu i nie dyskutuj sama ze sobą. Przegrasz tę dyskusję.
Krok 5 Został czynnik najważniejszy. Zapamiętaj go sobie raz na zawsze. Ilekroć zwątpisz, upadniesz, przypomnij sobie tę mantrę: nigdy, przenigdy się nie poddawaj. Wyrzuć ze swojego słownika słowa: nie mogę, jestem słaba, nie mam siły, to nie dla mnie. To jest dla Ciebie. Tak samo jak dla mnie i dla wszystkich osób, które już zredukowały swoje kilogramy. Możesz zobaczyć niektóre metamorfozy tu jak-schudnac-18-kg-metamorfoza-mamy-trojki-dzieci lub jak-schudnac-25-kg-i-zmienic-nawyki-zywieniowe Czym się różnisz od nich? Może właśnie tym przekonaniem? Uwierz, że Ty też dasz radę. Skąd to wiem? Bo od 10 lat pomagam ludziom takim jak Ty przejść tę drogę. Ich motyw wreszcie staje się rzeczywisty, realny. Kupują ciuchy, których nigdy nie wcześniej nie nosili, rodzą dzieci, bawią się z wnukami, przeżywają swoją drugą młodość, zdjęcia z wakacji oprawiają w ramki i cieszą się. Cieszą się życiem i w pełni go doświadczają.
Jeśli po przeczytaniu tego artykułu stwierdzisz, że też chcesz się tak czuć, ale jednocześnie brakuje Ci sił by zrobić to samej, zapraszam.
Z chęcią zostanę towarzyszem tej pięknej podróży.
Z pozdrowieniami
Aga