Jak przestać jeść słodycze?
Bardzo często spotykam ludzi ,którzy mówią, że odżywiają się zdrowo tylko te słodycze…Spotykam tez tych którzy jedzą je regularnie i uważają, że nic złego się dzieje. Nazywają to „ żartobliwie” uzależnieniem. Jak o tym mówią śmieją się głośno, więc uznałam że to ich bawi. Piszę o dorosłych oczywiście. Dzieci to osobny temat i na pewno do niego wrócę.
Jak to jest z tym słodkim smakiem? Co takiego sprawia, że nie potrafisz zrezygnować z czekolady, sernika czy szarlotki?
Czasem powodem jest sam organizm, który fizjologicznie domaga się słodkiego smaku.
Pierwsze pytanie jakie zadaje ludziom którzy czują nieodparta ochotę na coś słodkiego brzmi: czy bodziec jest fizjologiczny czy emocjonalny? Gdy sięgasz po batona zastanów się co wywołało reakcję.
„Pani Agnieszko, tak mi się chciało, nie mogłam wytrzymać.”
Zauważyłaś, ze masz przysłowiowe ssanie w żołądku, może drżą Ci ręce, rozbolała Cię głowa, poczułaś spadek koncentracji lub senność . Wszystkie te objawy są wynikiem tzw. stanu hipoglikemii (w medycynie stężenie glukozy we krwi poniżej 70 mg/dl i dotyczy zwykle osób które chorują na cukrzycę). Nie musisz być cukrzykiem by tego doświadczyć. Wystarczy zjeść słodki posiłek i później długo, długo nic. To może spotkać Cię również gdy zjesz produkt wysoko węglowodanowy i od razu pójdziesz trenować. Sytuacji, które mogą wywołać takie objawy jest naprawdę dużo. Pytanie jak im zapobiec. Przede wszystkim jeść regularnie. Często słyszę, że to „banał”, ale w praktyce obserwuję największe problemy z dopilnowaniem pór posiłków. Jeżeli Ty nie jesz przez kilka godzin, a później już robisz się głodna jak wilk to jest całkiem normalne, ze rzucisz się na niezdrowe jedzenie jak na upolowaną zwierzynę bez dokonania jakiejkolwiek obiektywnej oceny tego, co powinno znaleźć się na Twoim talerzu. Znam, testowałam w wielu niespodziewanych sytuacjach na sobie. Wtedy już nawet pączek, wafelek, czy cokolwiek załagodzi sprawę, byle zjeść. To mózg domaga się słodkiego, najlepiej szybko i dużo. A propos są techniki które można wykorzystać nawet w takich trudnych sytuacjach.
Liczy się również odpowiedni wybór produktów. Co to oznacza w praktyce? Dobrze by były to produkty, które Montignac mianował niskim indeksem glikemicznym. Do tego oczywiście dochodzi termin ładunku glikemicznego, czyli liczy się również porcja. Bo widzisz tak się składa, ze te węglowodany mogą być różne. Najłatwiej to zapamiętać w podziale na biegnące , maszerujące i czołgające się.
Te pierwsze jak koń na wyścigu biegną do mety. Problem polega na tym, że zasady gry w tej sytuacji są trochę inne. Im wolniej, tym lepiej. Do tych biegnących zaliczamy właśnie cukiereczki, ciasteczka, napoje, soki i inne które szybciorem będą podnosiły poziom glikemii. Zaraz, zaraz, tylko gdzie one się tak spieszą? Cel mają jeden- dostać się jak najszybciej do Twojej komórki. Po co? Same nie wiedzą. Są zbyt proste by to analizować. Byle tylko nabroić. Komórka dostając nadmiar cukru szybką go przerobi na tłuszczyk ponieważ tyle go nie potrzebowała, zostawi więc na inne czasy. A co w tym czasie dzieje się z Tobą? W tej grze zostałaś pokonana. Krzyczysz: chcę jeszcze! Dostajesz szybki strzał i krew znowu się domaga kolejnej dawki. Rozumiesz, to jak nałóg. Znowu hipoglikemia, a Ty znowu drżysz i rozglądasz się nerwowo, za czym? Za słodkim. To jak błędne koło. Nie raz doświadczyłam tego stanu.
Kolejną grupą są węglowodany maszerujące. Te już są bardziej poczciwe. Idą sobie do tej komórki parami: niektóre owoce, chleb czy mleko. Część z nich dojdzie szybciej , część chwilę poczeka. Pełna kulturka. Nie ma tu przegranych. Czasem czujesz się dobrze po ich zjedzeniu, zależy od stanu fizjologicznego. Jeżeli połączysz je z innymi składnikami diety np. z tłuszczem to będzie git. Jeszcze tę drogę spowolnisz.
No i ostatnia grupa, czyli czołgające się. Idą gęsiego. Poczciwe, nie rozrabiają. Docierają sobie w takim tempie jak potrzeba. Twoja komórka nie czuje się nimi przeciążona ponieważ powolutku będzie je zużywała do różnych potrzebnych procesów biochemicznych. Dlatego po zjedzeniu warzyw, gruboziarnistych kasz czy ciemnego pieczywa nie masz problemu z głodem, ochotą na słodkie ani inne dziwne rzeczy. Dlatego też możesz spokojnie wytrzymać od posiłku do posiłku i nic się z Tobą nie dzieje. Nie woła żaden baton zza lady.
Wniosek jest prosty. W pierwszej kolejności zacznij jeść regularnie, wybieraj węglowodany czołgające i obserwuj siebie. Jeżeli potrzebujesz pomocy w doborze odpowiednich produktów to zapraszam na konsultacje. W pierwszej kolejności zajmujemy się układaniem diety tak by nie powodowała "ciągątek" do słodkiego.
Jeżeli to nie pomoże, wykonaj badania. Może się okazać , ze cierpisz na insulinooporność, hipoglikemie reaktywną lub nawet cukrzycę. Możesz również mieć Candidę lub inne dziwactwa, które będą sterowały Twoim organizmem . Trzeba się tego najzwyczajniej w świecie dowiedzieć.
A co jeżeli to nie fizjologia? Grrrr, zjadłam bo... bo byłam zła :-(
Jeżeli należysz do tych osób, które po obserwacji siebie wiedzą, że to nie jest wina organizmu, on się nie domaga. To głowa krzyczy, ręce same bezwiednie sięgają do szafki i zjadasz i wydaje Ci się, że czujesz się lepiej. Fenyloetyloamina zaczyna działać... Ufff, chyba mi lepiej. Zjadłaś bo …bo to przecież szef mnie zdenerwował, to wszystko jest jego wina. Co z tym zrobić? No właśnie, pytanie dlaczego ktoś decyduje o tym co Ty jesz? Tu nie da się znaleźć sposobu od razu, wymyśleć go teraz na poczekaniu i powiedzieć rób. Dobrze byłoby krok po kroku ten proces przeanalizować i znaleźć własny sposób na radzenie sobie z emocjami. Żeby sobie z nimi radzić, trzeba umieć je nazywać, obserwować jak na Ciebie wpływają. Ciasteczko nie załatwi trudnej sprawy za Ciebie. Zjedzenie tej emocji nie pomoże. Ona będzie nadal ale w jej miejsce pojawi się kolejna związana z szeroko pojętymi wyrzutami sumienia. Czy Ty tego chcesz? W programie Dieta Misja Możliwa pracujemy na tych obszarach. Uczymy się zarządzać sobą i swoimi emocjami. Porządkujemy to wszystko. Jeżeli zauważyłaś, ze jedzenie słodyczy wiąże się ze stanem emocjonalnym, a nie fizjologicznym zapraszam. Znajdziesz te powody, nazwiesz je i poszukasz rozwiązań, które będą najlepiej do Ciebie pasowały. Jednym słowem mówiąc zapanujesz nad tym.
Są jeszcze tacy, którzy mówią o sobie „uzależnieni” lub „ ja mogę sobie pozwolić, jestem szczupła.” Nieraz również słyszę „ jem, bo lubię. Cukier to moja przyjemność.” Ci ludzie chyba nie zdają sobie sprawy z krzywdy jaką sami sobie wyrządzają. Nie zrozum mnie źle. To nie jest tak , ze dietetyk nigdy nie je ciasta na urodzinach. Czasem je i rozumie naprawdę każdą osobę, która od czasu do czasu ma również taką potrzebę. Chyba drukowanymi powinnam napisać OD CZASU DO CZASU. Jeżeli Twoja dieta jest dietą wysoce odżywczą, jesz dużo warzyw, zdrowe tłuszcze, pełnowartościowe białko, pełnoziarniste produkty zbożowe to jak sobie pozwolisz od czasu do czasu na coś słodkiego świat się nie zawali. Twój organizm szybko da sobie radę z cukrem. Jednak gdybyśmy zastanowili się nad tym do czego przekonują nas Normy żywienia człowieka to tam jest wyraźnie napisane, że węglowodany proste powinny stanowić tylko 10% zapotrzebowania energetycznego. Proste, czyli te biegnące. Chciałoby się powiedzieć tępo biegnące bez opamiętania, może nawet nazwałbym je prostackie zamiast proste ?
A teraz weź do ręki jakikolwiek produkt który kupujesz i zobacz na etykiecie ile tam ich jest. Jedna łyżka stołowa to 10 g. O tym, ze cukier jest prawie wszędzie nie trzeba chyba pisać, wystarczy czytać to co kupujesz. Kolejna kwestia, ze jak zjesz słodkie to już nie masz ochoty na inne zdrowe rzeczy. Kubki smakowe przyzwyczajasz do tego smaku i wtedy faktycznie warzywa będą bezsmakowe. Ciężko więc będzie Ci zastosować ogólne zasady zdrowego odżywiania.
Cukier to temat rzeka. Można o nim rozmawiać godzinami. Nie mniej jednak nie mów, że lubisz cukier. Lubić można kolegę, grę na gitarze czy czytanie książki, a nie truciznę dla Twojego organizmu jaką jest cukier. Na temat szkodliwego wpływu cukru na Twój organizm możesz znaleźć wiele publikacji. Pewnie jeszcze o tym napiszę. Rozumiem również, ze do wielu spraw trzeba zwyczajnie dorosnąć. Moim celem jest pomoc osobom, które naprawdę chcą coś z tym swoim odżywianiem zrobić. Dieta nigdy nie będzie czarna albo biała. Przyjemność jedzenia też jest ważna i potrzebna. Niemniej jednak nie jemy tylko dla przyjemności, ale tez po to by być zdrowym, mieć energię, dobrze funkcjonować na co dzień. I uwierz, ze da się wszystko połączyć. Być spokojnym, zdrowym i szczęśliwym. Patrzeć na ciasteczko i nie mieć na nie ochoty. To jest dopiero satysfakcja.
Z pozdrowieniami naprawdę lubiąca ciasteczko
Aga