Jak zmienić nawyki żywieniowe dziecka? Moja historia.
Czekałam na ten moment, gdy mój syn ukończy 18 lat. Uważam, że to dobry czas by opisać jak doszło do tego że chłopczyk, który nigdy nie jadł zdrowo wyrósł na świadomego własnych potrzeb żywieniowych mężczyznę.
Oto On, mój syn. Człowiek który zdrowo się odżywia i dba o siebie. Regularnie trenuje. Od kilku lat systematycznie zmierza dobą drogą. Dobrą, nie idealną. Zdarzy mu się zjeść chipsy lub kebab. Są to jednak sytuacje sporadyczne. Jak tego dokonał? Kiedyś zrobię z nim wywiad. Dziś napiszę mój punkt widzenia.
W naszym domu nie ma słodyczy. Nie pijemy soków i napojów. Nie jemy smażonego mięsa. Nie mamy kostek rosołowych, veget i glutaminianów. Nie jadamy mrożonych pierogów, tłustych wędlin i słodkich bułek. Nie jemy żywności z puszek. Nie mamy żadnych cukierków, paluszków, orzeszków na stole. Czytamy etykiety. Jemy dużo warzyw i owoców. Kuba nie lubi z warzyw tylko buraków. Nauczył się lubić całą resztę. Jemy jaja, nabiał ,chude mięso i ryby. Ryż, kaszę i pełnoziarniste makarony. Bez względu na okoliczności jemy zawsze regularnie. Planujemy jedzenie z wyprzedzeniem. Jeździmy razem na zakupy. Dużo rozmawiamy o zdrowym odżywianiu. Jemy posiłki wspólnie. Jemy uważnie. Wspieramy się w decyzjach żywieniowych. Kuba gotuje często sam. Czuję się wreszcie spokojna. Wiem, że nauczy tego swoją własną rodzinę. Ta zmiana nie wzięła się znikąd. Nie zaczarowałam go. Uczyliśmy się tego wspólnie. Wciąż się uczymy. Proces nauki trwa nadal. Czasem bywa nerwowo, zwłaszcza w sklepie, gdy któreś wejdzie głodne. Na co dzień przeważają jednak pozytywne emocje podczas gotowania i przy stole. Prowadzimy zdrowy tryb życia.
Nie zawsze wszystko było takie kolorowe. Urodziłam Kubę mając 16 lat. Rodzice nam pomagali, karmiąc nas obojga. W czasie ciąży odżywiałam się zdrowo jak na tamte czasy i dom w którym się wychowywałam. Wszyscy o mnie dbali, gdy byłam w ciąży dostawałam regularnie warzywa i owoce. Dla mnie zawsze była większa porcja świeżych. To dlatego Kuba rozwijał się prawidłowo.
Gdy go urodziłam przestałam myśleć o sobie. On był najważniejszy. Skończyło się zdrowe odżywianie. Karmiłam go krótko ponieważ nikt mi nie powiedział jak duże znaczenie dla rozwoju dziecka ma karmienie piersią. Szybka diagnoza: zapalenie piersi, szybka decyzja lekarza: proszę nie karmić. No to przestałam. Nie miałam pojęcia dlaczego tak strasznie zaczął chorować. Ciągle zastrzyki, antybiotyki, kłopoty z oddychaniem by w wieku szkolnym stwierdzić bezobjawową silną alergię. On od początku był bardzo silny. Lekarze mówili, że może mieć astmę. Nie uwierzyliśmy.
Dziadkowie go karmili. Nie miałam własnych pieniędzy, nie robiłam zakupów, nie gotowałam. Dostawał pierogi, chleb z pasztetem, trochę sezonowych owoców i słodycze. Dziadkowie prowadzili tradycyjną polską kuchnię. Chciałam się wykształcić by móc go utrzymywać. Nie zależało mi jeszcze wtedy na odżywianiu. Przypadek sprawił, że zmuszona pracą zaczęłam sama interesować się zdrowym trybem życia. Pisałam o tym tu. Coraz bardziej zwiększała się moja świadomość na temat wpływu żywności na nasze samopoczucie i zdrowie. Wraz ze wzrostem wiedzy rosła moja bezsilność. Kuba wchodził wtedy w okres dojrzewania. Buntował się na każdym kroku. Czułam że absolutnie tracę nad nim kontrolę. Postanowiliśmy się wyprowadzić i spróbować na nowo. Początki nie były kolorowe, te żywieniowe również. Łatwa dostępność niezdrowej żywności powodowała, że kuchnia którą próbowałam wprowadzić nie spotkała się z aprobatą syna. Ble, Babcia nie robiła takich zup! Mamo ja tego nie zjem! Pamiętam moje pierwsze zupy kremy i niesmażone kotlety. W tamtym momencie nikt w moim nowym domu nie chciał tak jeść. Traciłam sens i wiarę w to, że kiedykolwiek ich przekonam . Zależało mi na tym by być dobrą kucharką dla swojej rodziny. Sama jednak miotałam się pomiędzy tym żeby smakowało, a nie tym by było super zdrowo. Oszukiwałam siebie, dodawałam kostki rosołowe. Uczyłam się wtedy zdrowo gotować, robić zdrowe zakupy i wprowadzać nowe smaki, ale nie do końca miałam do nich przekonanie. Pamiętam jak mąż i syn śmiali się z moich „liści”. Sałatki robiłam rzadko, tak samo jak obiady. Mąż wtedy głównie gotował bo ja pracowałam całe dnie. On też robił najczęściej zakupy. Nie wybierał zdrowo. Wybierał tak by mogli się smacznie najeść, najczęściej do syta. Nie zastanawiali się czy to co jedzą ma znaczenie dla zachowania zdrowia. Prawdziwy przełom zaczął dokonywać się chyba gdy kupiliśmy własną kuchnię. Wiedziałam, że musi być duża. Każdy miał inne potrzeby kulinarne i każdy zaczynał gotować sobie sam. Wciąż nie podobała mi się wtedy zawartość lodówki oraz magiczna szafka ze słodyczami.
Inspiracją do zmiany trybu życia były pierwsze treningi Kuby na siłowni. Dużo czytał o odżywianiu, interesował się tym , wiedział że to co je ma istotne znaczenie. Zbiegło się to z moim budowaniem relacji z sobą i pracy z własnymi przyzwyczajeniami dotyczącymi jedzenia . Magia zadziała się wtedy gdy ja sama zmieniłam diametralnie swoje odżywianie po przejściu szkolenia które stało się inspiracją do stworzenia Programu Dieta Misja Możliwa. Wtedy już wiedziałam, że nie widzę innej drogi. Muszę znaleźć sposób także dla nich. Wiedziałam, że moim zadaniem jest stworzyć takie warunki do zmiany żeby ta zmiana miała szansę zaistnieć. Nie chciałam już tylko im marudzić, wytykać co robią źle. Chciałam pchnąć ich do lepszego świata, w którym już sama byłam. Zaczęło się od męża. Z nim pracowałam na początku. Wykorzystywałam jego mocne strony, jego doświadczenie. Wiedziałam co jest dla niego ważne i jak użyć tego narzędzia do zmiany nawyków żywieniowych. Raz mi szło lepiej, raz gorzej. Były momenty trudniejsze i nadal takowe się pojawiają. Szczególnie wtedy gdy wyjeżdża. Minęło już chyba dwa lata. Zmienił się niesamowicie, je naprawdę zdrowo, czasem lepiej niż ja. Z czasem do zmiany przyłączył się syn. Ojciec to jego autorytet. Najpierw sceptycznie pochodził do warzyw. Tego nie, tamtego nie. Obserwował nas. Nie poddawaliśmy się. Kuba swoje , my swoje. Aż wreszcie jedne zakupy, jeden garnek, jeden obiad. Zjesz? Tak. Spróbuję. I jak spróbował tak poszło. Powoli, mozolnie, w żółwim tempie ale w dobrą stronę. Dziś jemy naprawdę zdrowo. Zdrowo nie znaczy idealnie. Zdarzy nam się że każdy ma ochotę na coś innego, każdy ugotuje sobie sam. Nie jest jednak dla mnie ważne w jakiej wersji podamy te same produkty. Ważne jest to, że produkty są zdrowe, że z nich razem tworzymy jedzenie. Kuba lubi gotować. Ja też lubię. Kreatywność w kuchni dostarcza nam dużo frajdy. W kuchni czuję się naprawdę wolna. Mój mąż wykorzystuje inne swoje talenty : dokładnie analizuje składy produktów, uczy nas konsekwencji i dyscyplinuje pozytywnie. Każdy wnosi coś dobrego od siebie na rodzinny stół. I mamy ogromną satysfakcję. Ciągle się rozwijajmy w tym temacie. Cały czas szukamy nowych inspiracji kulinarnych. Ciągle się edukujemy, uczymy smaków i doświadczamy. Najbardziej jestem dumna nie ze swojej zmiany, ale z dokonania tego co wydawało mi się niemożliwe - zmiany nawyków żywieniowych całej mojej rodziny. To jest prawdziwy prezent jaki mogłam mu kiedykolwiek dać. Z każdym dniem mam poczucie dobrze wypełnianej misji swojego życia. Tego życzę wszystkim rodzicom.
Gdy patrzę na swoją historię widzę, że nic nie działo się bez powodu. Wszystko było konsekwencją jakiś działań. Wiele lat musiało upłynąć bym zrozumiała jak zdrowe odżywianie jest ważne i co to właściwie znaczy. Wciąż brakuje mi odpowiedzi na mnóstwo pytań, ale z każdym dniem jestem mądrzejsza o doświadczenie własne. W gabinecie najwięcej czasu spędzam z rodzinami. Lgną do mnie, a ja do nich. Widzę w tej pracy największy sens. Zmiana nawyków żywieniowych rodziny nie jest łatwa. Na wszystko potrzebny jest czas. Cierpliwość jest właśnie kluczem do prawdziwej zmiany.
Jak więc zmienić nawyki żywieniowe dziecka?
Nie ma jednej odpowiedzi. Nie ma magicznej uniwersalnej rady. Dajcie sobie czas i uwagę, a będziecie zdrowo jedli zawsze, bez względu na porę i okoliczności. Idealny team z jakim przyszło mi pracować to rodzina. Gdy stworzy im się odpowiednią przestrzeń do rozwoju to nie ma innej opcji, wspólnie dokonają niemożliwego. Zainteresowane rodzinki zapraszam do Programu Rodzinnego. Podzielę się wiedzą i doświadczeniem. Poszukamy sposobu. Rozwiniemy żagle i popłyniecie wspólnie w tę cudowną podróż zdrowego odżywiania.
Z pozdrowieniami
Agnieszka
Szczęśliwa mama Jakuba